Popyt na nieruchomości rzadko kiedy był wyższy niż teraz, pomimo pandemii agent nieruchomości przyznał, że nie spodziewał się tak dobrego roku. Podaż jest jednak zdecydowanie za mała, co doprowadziło w tym roku do siedmioprocentowego wzrostu cen nieruchomości.
Pomimo pesymistycznych prognoz, początkowo uważano, że pandemia zmniejszy lukę w sprzedaży, jednak okazało się, że w tym roku na rynku nieruchomości działo się bardzo dużo.
Jak wynika z raportów sprzedaży od września do listopada z listy lokali wystawionych na sprzedaż zniknęły trzy tysiące mieszkań.
Agent nieruchomości, Páll Pálsson szacuje, że w tym roku sprzedaż była o prawie dziesięć procent wyższa niż w 2019 roku. Dodał także, że nie widział wyższej sprzedaży od pięciu lat.
„W kwietniu zaobserwowano, że między latami sprzedaż spadła o 54 procent, ale z czasem szybko się poprawiła. W tym roku obserwujemy około dziesięcioprocentowy wzrost sprzedaży w porównaniu z rokiem ubiegłym. Prawdopodobnie jest to najlepszy rok w sprzedaży nieruchomości w ciągu ostatnich pięciu lat” mówił Páll.
Páll zwrócił uwagę, że na rynku nieruchomości brakuje mieszkań, zwłaszcza w stolicy. To doprowadziło do wyższych cen nieruchomości. Według Krajowego Rejestru, w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy ceny nieruchomości wzrosły o 7,2 procent, a w ciągu ostatnich sześciu miesięcy o 5 procent.
W tym roku w stolicy sprzedano łącznie 7596 nieruchomości, w porównaniu do 6926 w roku ubiegłym. Páll uważa, że przy braku równowagi ceny będą nadal rosły.
„Istnieje wyraźna potrzeba zwiększenia podaży działek w gminach i należy rozpocząć budowę nowych budynków. Widzę, że obecnie na rynku brakuje ponad 1000 mieszkań.”
Wzrost sprzedaży nieruchomości w kraju została spowodowana także korzystniejszymi warunkami kredytów hipotecznych. Zmiana ta pomogła zdecydować się na zakup młodym ludziom i osobom kupującym po raz pierwszy, komentował Páll.